Minął tydzień od zakończenia najważniejszej i jedynej imprezy dla scenarzystów, czyli Script Fiesty 2016.
Umysł odpoczął. Wchłonął wiedzę. Zdystansował się i opracował plan działania na 2016 rok.
To była moja druga Script Fiesta i w porównaniu z zeszłym rokiem było znacznie lepiej. Od pięciu lat szkolę się sam na scenarzystę i posiadam dość dużą wiedzę. Dlatego tym razem postanowiłem słuchać zamiast notować.
Festiwal zaczął się dla mnie od Targowiska Twórczości. Pierwszy raz widziałem w akcji Macieja Ślesickiego i muszę przyznać, że jego uwagi dotyczące poszczególnych scenariuszy były bardzo konstruktywne i pomocne. Dodatkowy plus za dosadność i humor. Publiczność żywo reagowała na komentarze prowadzącego i sama też próbowała pomóc scenarzystą ze swoimi pomysłami, co w danej historii można poprawić. Być może za rok sam wyślę swój tekst i usiądę na czerwonej kanapie z Kanclerzem Warszawskiej Szkoły Filmowej. Następnie odbyły się warsztaty z przygotowania do Pitch Fiesty. Osobiście nie jestem jeszcze gotowy na taką „randkę” z producentem, więc z chęcią posłuchałem, co miała do powiedzenia szefowa i założycielka festiwalu, Agnieszka Kruk. Garść praktycznych rad i scenka pokazująca, jak mniej więcej wygląda takie spotkanie były wartościowe i bardzo fajne. Potem odbył się networking, czyli możliwość nawiązania nowych znajomości. Były kanapki i przede wszystkim wino. Całość szybko zniknęła. Wiadomo, scenarzyści też muszą jeść i pić. Na koniec dnia miałem konsultacje z Anetą Wróbel. To była wielka niewiadoma dla mnie, ale spotkanie okazało się bardzo pomocne. Przedstawiłem scenariusz krótkometrażowy, który będę realizował w maju. Uwagi były adekwatne i uświadomiły mi niedociągnięcia, jakie posiadał scenariusz. Szkoda, że spotkanie było takie krótkie.
Drugi dzień rozpoczął się od warsztatu Konrada Aksinowicza, którego debiutancki film W spirali można było obejrzeć podczas trwania festiwalu. W gruncie rzeczy była to powtórka warsztatu z zeszłego roku, ale Konrada zawsze warto posłuchać i wchłonąć jego wielki entuzjazm oraz nabrać motywacji. To dzięki niemu zacząłem robić booklety do moich scenariuszy. Ta metoda jest bardzo przydatna. Opowieść w takiej graficznej formie wygląda bardziej atrakcyjniej i przejrzyście. Kolejnymi gośćmi festiwalu był Andrzej Saramonowicz (Testosteron, Lejdis) oraz Piotr Wereśniak (Kiler, Stacja). Panowie wspominali o swojej drodze do sukcesu i jak rozumieją kino. Były to mniej lub bardziej owocne spotkania, ale warto było posłuchać ludzi z branży, szczególnie Piotra Wereśniaka, który zaznaczał, że musimy wiedzieć, dla kogo piszemy daną historię i liczy się szacunek nie tylko dla widza, ale też do postaci i samego siebie. Refleksja: Ważny jest bohater i jego walka. I należy pamiętać w opowieści o „aż tu nagle”. Na koniec dnia mogliśmy posłuchać uroczą Agnieszkę Smoczyńską, która w styczniu dostała nagrodę na festiwalu w Sundance za film Córki dancingu, który można było obejrzeć po spotkaniu z nią. Reżyserka opowiadała o pracy nad filmem oraz reakcjach środowiska filmowego na wieść, że chce zrealizować tak szalony projekt w Polsce. Udało jej się. Zrobiła ciekawy i wizualnie ekscytujący film.
Trzeci dzień zaczął się od sporego zaskoczenia. Na kanapie usiadł Rafał Skarżycki (Jeż Jerzy, Tymek i Mistrz), który rok temu miał wykład o adaptacjach. Przyznam się, ze rok temu nie specjalnie podobał mi się jego wykład, ale w tym roku jego warsztat był najlepszy spośród wszystkich festiwalowych wydarzeń. Pracował, jako scenarzysta przy komiksach, filmie fabularnym, telewizji i napisał kilka książek. Autor popularnej serii Hej, Jędrek opowiadał o swoich projektach, metodach pracy i developmencie. Pokazywał wiele materiałów z różnych etapów produkcji, jak: proces postprodukcyjny filmu animowanego Jeż Jerzy oraz pierwszy odcinek serialu animowanego dla dzieci Tymek i Mistrz – przygody bohaterów serialu rozbawiły zebraną publiczność, która po projekcji nagrodziła scenarzystę gorącymi oklaskami. Na ekranie można było również zobaczyć, jak wygląda przykładowy scenariusz do komiksu oraz powieść z elementami rysunków komiksowych. Było to bardzo pouczające i inspirujące spotkanie. Potem na scenę wszedł Maciej Jakubczyk z Nowych Horyzontów i opowiadał o kinie dla dzieci, które ciągle jest w Polsce niepopularne. Wszyscy zebrani czekali na moment, kiedy czerwonymi kanapami zawładnie jedyny w swoim rodzaju Bodo Kox, czyli amator, który stał się profesjonalnym filmowcem. Z humorem i luźnym podejściem przedstawił swoją wizję „pitchowania” z producentami. Na koniec dnia odbył się panel pod tytułem Kobiety filmowcy, który przerodził się w mniej lub bardziej merytoryczną dyskusję.
Czwartek rozpoczął się od analizy polskiego filmu Body/Ciało Małgorzaty Szumowskiej, którą wykonał razem z publicznością Artur Wyrzykowski, autor poczytnego bloga Nieskończone teksty. Analiza odbywała się w ten sposób, że oglądaliśmy kawałek filmu i potem razem z prowadzącym próbowaliśmy zbadać dzieło nagrodzone Srebrnym Niedźwiedziem na Berlinale, posiłkując się wszelkimi zasadami scenariopisarstwa znanymi i stosowanymi głównie w zachodnich produkcjach. Niestety publiczność, w gruncie rzeczy nieprzyzwyczajona do takiego typu przedsięwzięcia, zamiast iść śladem prowadzącego i analizować film, przeszła do interpretacji dzieła, co doprowadziło do dyskusji, która mijała się z celem warsztatu. Niemniej jednak bardzo polecam blog Artura Wyrzykowskiego. Idzie się z niego wiele nauczyć. W dalszej części programu Łukasz Maciejewski, znany krytyk filmowy, opowiadał o przyszłości polskiego kina po sukcesach Idy Pawła Pawlikowskiego. Wykład głownie polegał na przybliżeniu sylwetki danego młodego twórcy, o których było dość głośno w ostatnich latach. Jan Kwieciński, producent z Akson Studio, przybliżył relację scenarzysty z producentem i na zasadzie rozmowy z publicznością próbował się dowiedzieć, jakie błędy robią scenarzyści i producenci w kontakcie między sobą. Z kolei, Julian Friedmann przedstawił w swoim wykładzie przydatne informacje, jak można zarobić na pisaniu scenariuszy. Podkreślał, że scenarzysta powinien znać każdy aspekt powstawania filmu, szczególnie rolę, jaką odgrywają agenci oraz producenci, którzy zbierają fundusze na produkcję. Po tym spotkaniu, udało mi się w końcu zobaczyć, jak wygląda czytanie scenariusza przez aktorów. Ciekawe doświadczenie. W łatwy sposób można posłuchać swój tekst i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Słyszymy, jak brzmią didaskalia i dialogi. Czy mają odpowiedni rytm i współgrają ze sobą? Nigdy nie stosowałem tej metody, ale po tym spotkaniu stwierdziłem, że będą dążył do tego, aby zorganizować takie czytanie scenariusza ze swoimi znajomymi. Na pewno przydatna metoda.
W ostatni dzień festiwalu nabyłem książkę Helen Jacey Kobieta w roli głównej. Jak tworzyć niezapomniane postaci kobiece w scenariuszach filmowych. Przeczytałem tą książkę i muszę przyznać, że to wspaniała pozycja. Autorka przybliża wiele pomocnych metod, jak tworzyć nie tylko postacie, ale również fabuły, w których występują postacie kobiece. Rano miałem okazję być na warsztacie Ronalda Kruschaka, niemieckiego producenta i scenarzystę, który studiował w słynnej szkole filmowej UCLA w Stanach Zjednoczonych. Twórca mówił o fatum i przeznaczeniu w popularnych filmach, jak Księga dżungli, Titanic, Paddington. Skupił się na konstruowaniu filmów według znanych na zachodzie zasad scenariopisarskich. Przyjemne i pouczające trzy godziny. Agnieszka Kruk przybliżyła uczestnikom festiwalu strukturę trzech aktów. Przygotowała przejrzysty i bardzo prosty schemat na budowanie opowieści zgodnie z trzema aktami. Szybki wykład wprowadzający laików w magiczny świat scenarzysty. Po ogłoszeniu wyników konkursu na serial pojawiła się gwiazda tegorocznego festiwalu, czyli Tomasz Wasilewski, który kilka tygodni temu odebrał Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale za scenariusz do filmu Zjednoczone Stany Miłości. Reżyser opowiadał o swojej trudnej, pełnej determinacji drodze do sukcesu. Jak w partyzanckich warunkach zrobił swoje dwa pełnometrażowe filmy. O metodach pracy nad scenariuszami, aktorami i innymi członkami ekipy. Powtarzał, że dla niego najważniejsze w filmowej opowieści są emocje i bohater. Po tej inspirującej rozmowie, uczestnicy festiwalu mogli po raz ostatni spotkać się przy lampce wina i podyskutować o swoich projektach i wrażeniach z całego tygodnia festiwalowego życia.
Piąta edycja Script Fiesty zakończyła się. Już planuję wyjazd za rok. Główną refleksją, jaką mam po tych intensywnych dniach jest to, że w tej robocie najważniejsze są cierpliwość, determinacja, wytrwałość oraz wiara we własną wrażliwość, intuicję i kreatywność.
Bądź wierny sobie, a wszystko będzie okej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz