W ostatnim czasie coraz więcej powstaje koncertów z muzyką filmową, a nawet z gier wideo. Takie wydarzenia muzyczne cieszą się wielkim zainteresowaniem. Konsekwencją tego sukcesu jest Gala Muzyki Filmowej. Impreza ma odbywać się każdego roku w katowickim Spodku.
W pierwszej edycji za muzyczną oprawę odpowiadała Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Ślaskiej oraz Chór Filharmonii Śląskiej (chór przygotował Jarosław Wolanin), a mózgiem prowadzącym instrumentalistów był Maciej Sztor, który stał się swego rodzaju twarzą koncertowej muzyki filmowej w Polsce. Na wokalu swoim talentem podzielili się z widownią Natalia Nykiel, Marta Król i Krystian Ochman. Galę poprowadził Dariusz Stańczuk.
Chyba nie muszę pisać, że Gala Muzyki Filmowej okazała się wielkim sukcesem i wyśmienitym koncertem. Udało mi się kupić bilet w pierwszym rzędzie i dzięki temu mogłem z bliska obserwować, jak orkiestra daje czadu. Jest jednym wielkim organizmem. Każdy element musi tu być synchronizowany, aby ta maszyna działa bezbłędnie. Dopiero z bliska można doświadczyć w pełni ich zaangażowanie, talent i radość z grania.
Gala miała jedną wpadkę, a mianowicie gorąco zapowiedziane wizualizacje. Na ekranie przeważnie były widoczne fragmenty koncertu, a wizualizacje gościły na krótkie momenty, a w dalszej części koncertu praktycznie z nich zrezygnowano. Jak już zapowiada się widowisko wizualne to nie można tylko polegać na światłach. Jako widz oczekuję, że wizualizacje będą różnorodne dla każdego utworu i pomieszane z ujęciami orkiestry, a całość będzie doskonale współgrać z klimatem utworu oraz światłami - tylko w takim wydaniu możemy mówić o widowisku audiowizualnym. Ten element musi zostać poprawiony lub powinno się z niego całkowicie zrezygnować.
Wielkim plusem koncertu okazał się prowadzący, Dariusz Stańczuk. Facet z wielkim luzem i żartem poprowadził galę. Przekazał publiczności wiele ciekawostek o filmach i kompozytorach. Rewelacyjnie się go słuchało. Moim zdaniem powinien prowadzić kolejne edycje.
Koncert stoi przede wszystkim muzyką, a ta była cudowna. Gala zaczęła się od mocnego uderzenia, ponieważ orkiestra wzięła na warsztat melodie z Gwiezdnych Wojen (temat główny i marsz imperialny). Potem w uszach publiczności zagościły dźwięki z filmów Król Artur (Hans Zimmer), Mumia powraca (Alan Silvestri), Piękna i Bestia (Alan Menken), The Amazing Spider-Man (James Horner), Ant-Man (Christophe Beck). Mnie szczególnie wzruszyła muzyka Alana Silvestri z filmu Forrest Gump. Delikatna melodia z potężną dawką emocjonalną. Nie potrzeba kadrów z filmu, aby wzruszyć się. Główny temat z filmu Piraci z Karaibów autorstwa Hansa Zimmera totalnie rozhulał publikę. Niezwykle dynamiczne dźwięki same zapraszają do klaskania i niekontrolowanych ruchów ciała.
Osobnym akcentem okazały się występy solistów, które celebrowały 95-lecie piosenki filmowej. Z tej okazji usłyszeliśmy dziewięć utworów. Marta Król wykonała kultowy Moon River Henry'ego Manciniego z filmu Śniadanie u Tiffany'ego. Dobra interpretacja, ale żadne wykonanie nie równa się z genialnym wykonaniem i aktorstwem Audrey Hepburn. Potem fantastycznie zaśpiewała utwór She used to be mine z filmu Waitress. The Greatest z filmu Król rozrywki to ostatnia piosenka, którą wykonała Marta Król. Również bardzo dobre wykonanie. Krystian Ochman pokazał swój talent wokalny w utworach Life without you (z filmu Idź twardo: Historia Deveya Coxa), Bring him home (z filmu Nędznicy), Smile (z filmu Dzisiejsze czasy). Mi najbardziej przypadły do gustu piosenki zaśpiewane przez Natalię Nykiel, która podeszła bardzo emocjonalnie do ich wykonania. Zaśpiewała nastrojowe i melancholijne Tell me now (z filmu Król Artur), wzruszające i energiczne There you'll be (z filmu Pearl Harbor), niezwykle klimatyczne i mocne Everybody knows (z filmu Liga Sprawiedliwości). Dała czadu w tej ostatniej piosence. I bardzo się w nią wczuła, co było czuć. To lubię najbardziej.
Na zakończenie dostaliśmy miks muzyczny w postaci Tribute to John Williams. Pojawiły się fragmenty największych hitów muzycznych: Gwiezdne Wojny, Szczęki, Indiana Jones, Park Jurajski, E.T., Harry Potter i kamień filozoficzny. Idealne zakończenie koncertu. Chciałoby się więcej, ale na to przyjdzie jeszcze czas, bo za rok kolejna edycja. Ja już bilety na nią mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz