W 1999 roku ktoś wpadł na genialny pomysł, żeby utwory zespołu Metallica połączyć z muzyką symfoniczną. Z początku mogłoby się wydawać, że to mocno nietrafiony koncept, ale czas pokazał, że ten nietypowy miks muzyczny był strzałem w dziesiątkę.
Metallica sama w sobie ma trochę taki vibe symfoniczny, ale w oparciu o mocne brzmienia. W warstwie tekstowej często towarzyszy im pewien monumentalizm, który cechuje kompozycje symfoniczne. Także połączenie tych dwóch typów muzyki nie było kompletnie wzięte "z czapy".
S&M to jeden z moich ulubionych albumów w ogóle. Pamiętam, jak w gimnazjum kupiłem wydanie na kasetach magnetofonowych i cały czas słuchałem tych niesamowitych utworów. Potem pojawiała się wersja na DVD legendarnego koncertu zespołu heavymetalowego z Orkiestrą Symfoniczną z San Francisco pod batutą wybitnego kompozytora filmowego, Michaela Kamena - stworzył soundtracki do takich dzieł filmowych, jak: Brazil, Nieśmiertelny, Robin Hood: Książę Złodziei, Stalowy gigant, Szklana pułapka, Zabójcza broń. Fantastyczny koncert i aranżacje, które powodują, że utwory Metalliki nabierają jeszcze większego klimatu, głębi i wyjątkowości.
W Rybniku wystąpił zespół Orion wraz z Orkiestrą Symfoniczną Orion, którzy specjalizują się w coverach amerykańskiego zespołu. Cały projekt muzyczny krąży po świecie i nie widać, żeby machina miała się zatrzymać. Nie ma tu żadnego zaskoczenia. Ich koncerty wyprzedają się - w 2024 roku jest zapowiedziany powrót zespołu do Rybnika.
Koncert wypadł czadowo. Na scenie nie było członków Metalliki, ale zespół Orion wraz z Orkiestrą podeszli z pasją do wykonywania repertuaru tej heavymetalowej ikony. Gitarzysta szalał po strunach, a perkusista mocno dawał pałeczkami po bębnach. Klasyczne melodie wypełniły te ostre brzmienia i w wielu momentach koncertu miało się wrażenie, że na scenie występują muzycy, którzy w 1999 roku zagrali po raz pierwszy utwory z albumu S&M.
Jedynie do czego mogę się przyczepić to słabe nagłośnienie wokalisty i mało szaleństwa w warstwie wizualnej. Świetlik mógł troszkę bardziej "rozruszać" lampy, ale nie było tragedii. Ważne, że vibe Metalliki zachował się i był dostrzegalny.
Mi najbardziej przypadły do gustu wykonania takich utworów, jak: No Leaf Clover, The Unforgiven II, moje ukochane The Memory Remains (widownia troszkę pośpiewała razem z zespołem), Wherever I May Roam, From Whom the Bell Tolls.
Była energia i moc wylewająca się ze sceny. A to najważniejsze.
Jeśli chodzi o publiczność to dopiero podczas bisu - na prośbę wokalisty - wszyscy wstali i zaczęli ruszać swoimi ciałami w rytm muzyki. Fani śpiewali do utworów Seek & Destroy i Whiskey in the Jar. Wszyscy rozkręcili się na dobre, ale za późno. Pewnie teraz wokalista pluje sobie w brodę, że wcześniej nie próbował mocniej zachęcić ludzi do większego uczestnictwa w koncercie. Podejrzewam, że w przyszłym roku sytuacja będzie inna i publiczność dużo szybciej zacznie "szaleć".
Orion okazał się bardzo dobrym cover bandem, który z szacunkiem podchodzi do dorobku swojego ukochanego zespołu, ale też filtruje ich muzykę przez swoją wrażliwość. W konsekwencji dostajemy projekt bliski sercu muzyków, a to potem widać na scenie, co zawsze doceni publiczność.
Setlista:
1. The Ecstasy of Gold
2. No Leaf Clover
3. The Unforgiven II
4. Sad But True
5. The Memory Remains
6. Turn the Page
7. Fuel
8. Wherever I May Roam
9. Fade To Black
10. Master of Puppets
11. The Unforgiven
12. For Whom the Bell Tolls
13. One
14. Nothing Else Matters
15. Enter Sandman
16. Seek & Destroy
17. Whiskey in the Jar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz