W końcu doczekałem się koncertu symfonicznego z anime.
Jestem wielkim fanem japońskiej kultury i sztuki. Kiedyś oglądałem więcej produkcji animowanych niż obecnie, ale często wracam do starszych filmów i seriali, jak Cowboy Bebop, GTO: Great Teacher Onizuka, Dragon Ball, Ghost in the Shell. Jednak wiele kultowych pozycji ominęło mnie i raczej nie zanosi się, abym był w stanie je nadrobić. Głównie są to przedstawiciele gatunku shounen, który charakteryzuje się między innymi tym, że serie ciągną się latami i mają na koncie już setki, a nawet tysiące odcinków. Naruto, One Piece i Bleach to trzy moje największe zaległości - pewnie ostatecznie sięgnę po ich komiksowe pierwowzory. Reszta nie posiada aż tyle odcinków do nadrobienia i jest szansa, że jeszcze uda mi się z nimi zapoznać.
W Spodku 38 Samurai Orchestra wykonała aż trzydzieści pięć utworów - o ile dobrze to wszystko policzyłem. Sama orkiestra jest głównie złożona z instrumentalistów, członków chóru i dyrygenta znanych z ukraińskiej orkiestry symfonicznej o nazwie Lords Of The Sound. Szkoda, że koncert nie sprzedał się tak dobrze, jak ten z muzyką Władcy Pierścieni. Niech żałują ci, co nie byli. 38 Samurai dali długi i wspaniały koncert.
Duży wpływ na tak pozytywny odbiór - nie tylko mój, ale również całej publiczności - był taki, że orkiestra zaprosiła do współpracy naprawdę znakomitych solistów, którzy fantastycznie śpiewali po angielsku i japońsku. Miyoko była bardzo energiczna i taneczna na scenie oraz doskonale wykonała piosenki ze znanych anime - brzmiała bardzo po japońsku w stylu kawaii, ale też miała okazję pokazać, jak jej głos potrafi być potężny. Elias jawił się na scenie, jako przedstawiciel ostrzejszej (metalowej) muzyki. Jego głos i prezencja cały czas wywoływały okrzyki fanów japońskiej animacji. W drugiej części koncertu pojawiła się na scenie kolejna solistka, Yasya. Elegancka dziewczyna ze spokojnym i melodyjnym głosem, ale w odpowiednich momentach potrafiła pokazać swoją mocniejszą stronę i pokręcić bardziej wokal. Różnorodne i imponujące trio.
Ze sceny czuć było klimat anime, ponieważ soliści, jak i chórzyści mieli na sobie kostiumy kojarzące się z szeroko pojętym anime i mangą.
Koncert zaczął się od krótkiego intra, ale orkiestra bardzo szybko przeszła do znanych melodii. Na pierwszy ogień poszedł opening z Dragon Ball Z o tytule "We Gotta Power". Elias dał popis wokalny, ale osobiście uważam, że muzyka w całej serii Dragon Ball jest w istocie wspaniała i niesamowita, ale akurat openingi i endingi nie są jakieś specjalnie udane z jednym jedynym wyjątkiem, czyli genialnym endingiem z Dragon Ball GT o tytule "Dan Dan Kokoro Hikareteku". Szkoda, że orkiestra poprzestała na tylko w/w utworze. Po cichu liczyłem właśnie na kawałek z serii GT. Inne słynne anime dostały po kilka pozycji na setliście. Do tego, przy Dragon Ballu były najsłabsze wizualizacje. Ogólnie wyglądały, jak karykatury namalowane przez kilkuletnie dziecko. Słaby hołd dla prekursora popularyzacji anime i mangi na świecie. Piosenka była super wykonana, ale czuję bardzo mocny niedosyt to, w jaki sposób został potraktowany Dragon Ball.
Dwa kolejne występy mocno mnie ucieszyły. Na scenę wbiegła szalona Miyoko i genialnie zaśpiewała opening z Neon Genesis Evangelion, czyli kultowe "Zankoku na tenshi no tēze". Wizualizacje rozkręcały się powoli. Przy tej piosence już były w porządku, ale w następnym utworze poziom mocno spadł. A jako trzecią pozycję z setlisty orkiestra zagrała jazzowy i cholernie taneczny "Tank" z jednego z moich ukochanych seriali anime, czyli Cowboy Bebop. 38 Samurai dali radę to zagrać i chwała im za to, a nie jest to łatwy kawałek do wykonania.
Wielkim aplauzem wśród publiczności cieszyły się cztery utwory z soundtracku do serii One Piece. Piracka saga to fenomen na skalę światową, która ciągle jest wydawana i emitowana - pierwszy tom mangi został wydany w 1997 roku, a anime zaczęło się w 1999 roku. Fajna muzyka i mocno rockowy opening, który zaśpiewał Elias.
W dalszej części koncertu zrobiło się na chwilę spokojnie. Orkiestra zagrała muzykę z filmu Suzume w reżyserii Makoto Shinkaia - jednego z moich ulubionych twórców anime w ogóle. Miyoko zaśpiewała balladę z serialu Demon Slayer - o ile dobrze zinterpretowałem wizualizację, ale tylko tej pozycji brakowało mi na setliście, a które były reklamowane na plakacie wydarzenia. Nie znam tego anime, ale kilka osób mi ją polecało. Myślę, że w niedalekiej przyszłości uda mi się nadrobić ten serial.
Przed przerwą publiczność usłyszała jeszcze muzykę z serii Bleach, Tokyo Ghoul oraz przepiękną melodię z filmu Ruchomy zamek Hauru. Soliści również mieli okazję się wykazać. Elias zaśpiewał piosenkę z One-Punch Mana (wcześniej orkiestra zagrała jeszcze jeden utwór z soundtracku do tego serialu), a Miyoko wykonała opening z anime Rascal Does Not Dream of Bunny Girl Senpai - ponownie o ile dobrze zinterpretowałem wizualizację.
Wizualizacje zaczynały przypominać stylem japońską sztukę animowaną i były coraz lepsze. Ale mocno brakowało, aby na ekranie pojawiały się tytuły filmów i seriali oraz nazwy konkretnych utworów. Nie wszyscy znają wszystko, a ja z chęcią chciałbym poznać repertuar koncertu, a nie domyślać się, co orkiestra grała.
Dla mnie najlepszym momentem koncertu było wykonanie i genialne zaśpiewane przez chór czterech kompozycji (tych najsłynniejszych i oddających najlepiej klimat z serialu) ukochanego przeze mnie anime, czyli Notatnika śmierci. Powiało mrokiem i tajemnicą. Aż ciarki mnie przeszły, ponieważ muzyka z tego wyjątkowego serialu jest niezwykle hipnotyzująca i taki też vibe emanował od orkiestry podczas wykonywania tego miksu muzycznego.
Druga część stała się domeną solistów, którzy praktycznie nie schodzili ze sceny. Yasya pojawiła się na scenie i zaśpiewała opening z serialu Beastars. Fajny i energiczny kawałek. Seria Naruto dostała swój czas w postaci trzech utworów, a openingi wykonali kolejno Elias i Miyoko. Publiczność oszalała - nawet dwie dziewczynki wstały i zaczęły tańczyć na jednym utworze. W gorącym nastroju wyskoczyła na scenę Yasya i zaśpiewała dwie piosenki z dwóch seriali, a konkretnie z Noragami i Nany.
Krótka przerwa dla solistów spowodowała, że orkiestra przejęła "pałeczkę" i wykonała naprawdę świetny utwór z serii JoJo's Bizarre Adventure - prawdopodobnie chodzi o "Giorno Theme". Pozycję znam z tytułu, ale nigdy nie widziałem. Jednak muzyka bardzo mi się spodobała. Miała taki jazzowy sznyt, który lubię.
Przed wielkim finałem koncertu na scenę weszli wszyscy soliści, a Spodek zatrząsł się od muzyki z serialu Atak Tytanów. W sumie 38 Samurai Orchestra wykonało aż pięć kompozycji muzycznych z tego anime. Soliści zaśpiewali chyba wszystkie znane piosenki z tego serialu. Prawdziwa bomba wokalna.
Na koniec orkiestra zagrała jazzową i skoczną muzykę z Lupin the Third Part III, a przynajmniej tak wynikało z zapowiedzi - o ile ją dobrze zrozumiałem. Świetne melodie i idealne zakończenie tego wyjątkowego wydarzenia.
Sam koncert był reklamowany, jako część pierwsza. Mam nadzieję, że 38 Samurai Orchestra powróci do Spodka z częścią drugą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz